16.12.2025 / 09:07
StoryEditor

Gdzie kończy się przedsiębiorca, a zaczyna system? Felieton o uszczelnianiu franczyzy w Polsce

Właściciele dużych, silnie zintegrowanych sieci franczyzowych odkryli sposób, by działać jednocześnie jak wielka korporacja i jak tysiące drobnych przedsiębiorców. Czym to skutkuje?Shutterstock

Kiedy sieć udaje, że nie jest siecią? Dlaczego największe sieci płacą jak najmniejsze firmy? Zapraszamy do przeczytania felietonu o podatkach, składkach i iluzjach franczyzy.

W artykule przeczytasz:

  • Sieć, która raz jest siecią, a raz jej nie ma
  • Iluzja drobnego przedsiębiorcy - system, który nagradza pozory
  • Trzy koszty franczyzy, które płacimy wszyscy
  • Jeśli wygląda jak sieć, działa jak sieć i zarządza jak sieć…
  • Czy franczyzobiorca ma być poduszką bezpieczeństwa dla sieci?
Sieć, która raz jest siecią, a raz jej nie ma

Handel detaliczny w Polsce zawsze był żywym organizmem - zmieniał się szybciej niż przepisy, szybciej niż organy nadzoru i szybciej niż wyobraźnia polityków. Ale dziś mamy do czynienia z czymś więcej niż zwykłą ewolucją rynku. Właściciele dużych, silnie zintegrowanych sieci franczyzowych odkryli sposób, by działać jednocześnie jak wielka korporacja i jak tysiące drobnych przedsiębiorców. I to właśnie ta konstrukcja zaczyna kosztować nas wszystkich coraz więcej: budżet państwa, system ubezpieczeń społecznych, a także tych, którzy z franczyzą wiążą nadzieję na bezpieczny biznes.

Mechanizm jest prosty, choć ukryty w tysiącach podpisanych umów i setkach milionów przelewów. Sieć buduje centralne systemy zamówień, centralne ceny, centralny marketing, centralne raportowanie, centralną kontrolę. Słowem - pełna integracja ekonomiczna. 

Ale kiedy przychodzi do obowiązków publicznoprawnych, integracja znika jak fatamorgana. W papierach sieć zaczyna się cudownie rozdrabniać na dziesiątki czy setki mikropodmiotów gospodarczych. Każdy punkt jest formalnie niezależną firmą. Każda działalność to osobny NIP, osobny płatnik ZUS, osobny podatnik, osobny kapitał.

Iluzja drobnego przedsiębiorcy - system, który nagradza pozory

To wszystko idealne, dopóki mówimy o obciążeniach publicznych. Nagle sieć przestaje być siecią. Jest za to zbiorem małych sklepików, które - każdy z osobna - nie przekraczają progów podatkowych. I tak, niczym magiczny trik księgowy, wielki strumień przychodów rozpada się na drobne strużki, które nie wypełniają żadnego fiskalnego koryta. 

image

Monika Mielnik - Kurek, ekspertka zajmująca się m.in. prawnymi aspektami umowy franczyzy

FOTO: Monika Mielnik - Kurek

Czy to genialne? Owszem. Czy zgodne z intencją ustawodawcy? Absolutnie nie. To trochę jak sytuacja, w której gigantyczne przedsiębiorstwo zatrudnia 30 tysięcy ludzi, ale na papierze każdy z nich jest… firmą jednoosobową. Dzięki temu korporacja nie jest „dużym pracodawcą”, nie płaci określonych składek, nie ma określonych obowiązków, nie wypełnia wymogów zatrudniania osób z niepełnosprawnościami. A odpowiedzialność? Jest po stronie „jednoosobowych przedsiębiorców”. Tyle że w przypadku franczyzy to nie metafora - to stan faktyczny.

Trzy koszty franczyzy, które płacimy wszyscy

Właśnie dlatego postulaty dotyczące uszczelnienia systemu są tak ważne. Nie dlatego, że państwo pragnie zwiększyć ściągalność podatków za wszelką cenę. Nie dlatego, że franczyzodawcy "źle działają". Ale dlatego, że system w obecnej formie nagradza tych, którzy działają jak sieć, a udają, że nią nie są. 

Powoduje to trzy skutki:

  • Ucieczkę od podatku od sprzedaży detalicznej (PSD) – bo obrót jest dzielony tak, by nigdzie nie przekroczyć progu.
  • Brak odpowiedzialności składkowej po stronie sieci – choć to one czerpią ścisłą i bezpośrednią korzyść z pracy franczyzobiorców.
  • Brak solidarności społecznej – bo nikt nie ponosi kosztów utrzymania systemu, z którego wszyscy korzystają.

W efekcie franczyzobiorca płaci coraz więcej - składki, podatki, opłaty, obowiązki administracyjne - a sieć, która zarządza każdym elementem jego biznesu, ponosi za to odpowiedzialność… nie większą niż producent aplikacji do zamówień online.

Jeśli wygląda jak sieć, działa jak sieć i zarządza jak sieć…

Czas więc przywrócić systemowi logikę. Jeżeli firma działa jak sieć, wygląda jak sieć i zarządza jak sieć - powinna być traktowana jak sieć. W podatkach. W składkach. W regułach konkurencji. W odpowiedzialności za pracowników i ryzyka.

Nie chodzi o nowe daniny, ale o uczciwe rozłożenie obowiązków. O to, by rynek nie był zakrzywiony przez konstrukcje, które pozwalają największym grać według zasad przewidzianych dla najmniejszych. Bo wolny rynek nie istnieje bez równej gry. A państwo nie istnieje bez systemu, który jest w stanie się sam finansować.

Czy franczyzobiorca ma być poduszką bezpieczeństwa dla sieci?

Ostatecznie franczyzobiorca nie może być „składkowym i podatkowym amortyzatorem” wielkich sieci. Jeżeli mamy mówić o solidarności - to nie tylko w dół, na poziomie drobnego przedsiębiorcy. Także w górę - tam, gdzie zapadają decyzje, gdzie powstają realne korzyści i gdzie koncentruje się władza ekonomiczna. Jeśli państwo nie zareaguje, luka będzie rosła. A wtedy rynek zacznie żyć nie według zasad prawa, lecz według zasad najsilniejszego aktora na scenie.

***

Notatka o autorce: mgr Monika Mielnik-Kurek, doktorantka w Szkole Doktorskiej Uniwersytetu Opolskiego, specjalizująca się m.in. w prawnych aspektach umowy franczyzy

 

 

 

 

 

16. grudzień 2025 09:09