18.12.2025 / 11:46
StoryEditorFranczyzowy Superbohater

Klaudia Chojna: Prowadzenie sklepu nad morzem to całkiem inna bajka [WYWIAD cz. II]

Klaudia Chojna, franczyzobiorczyni sieci Żabka i zdobywczyni tytułu Franczyzowy SuperbohaterŻabka

Handel różnicami stoi. Inaczej prowadzi się sklep w wielkiej aglomeracji, inaczej w malutkiej nadmorskiej miejscowości. Co innego kupują dorośli, a co innego dzieci. Nawet wśród młodych osób - w zależności od wieku - widać różnice w zakupach. Klaudia Chojna, franczyzobiorczyni sieci Żabka, dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami praktyka.

Pani mama prowadzi wysokoobrotowy sklep na warszawskim Ursynowie, w którym nabywała pani doświadczenie. Czy zauważa pani różnice w prowadzeniu sklepu w wielkim mieście vs. w małej miejscowości turystycznej?

Klaudia Chojna, franczyzobiorczyni sieci Żabka: Jest to zupełnie inny model prowadzenia biznesu. Sklep mojej mamy jest w bloku, który liczy tyle mieszkańców co całe Stegny. Tam sezon jest cały rok, ale klient ma zupełnie inne oczekiwania niż w mojej miejscowości. Mama chwali sobie stabilność. Widzę, że przez wszystkie miesiące w roku posiada obrót na porównywalnym poziomie. Natomiast sklep sezonowy rządzi się swoimi prawami. - już pod koniec września sprzedaż zaczyna spadać, bo zmniejsza się liczba turystów. Zgodnie z założeniem sklep działa do końca miesiąca i na nowo otwieramy go w maju.

Czy w 2026 r. też otworzy pani sklep sezonowy?

Jeszcze nie myślałam o tym. Lokalizacja nie jest na stałe przypisana do jednego franczyzobiorcy. Zawsze przed sezonem odbywamy rozmowy ze swoimi menedżerami do spraw sprzedaży i dopiero wtedy decydujemy czy wyrażamy chęć prowadzenia sezonowej Żabki.

Warto też dodać, że otwarcie sezonowej Żabki to wyróżnienie dla franczyzobiorcy, które przedsiębiorca otrzymuje za wysokie wyniki we własnym sklepie prowadzonym na co dzień. Obroty w takich sklepach są rzeczywiście bardzo wysokie, ale wiąże się też to z dodatkową odpowiedzialnością i wysiłkiem.

Skąd u pani to wahanie?

Prowadzenie sklepu sezonowego to bardzo duże wyzwanie i zupełnie inny model funkcjonowania biznesu. W czasie, gdy ludzie wyjeżdżają na wakacje, my zostajemy nad polskim morzem, aby prowadzić biznes w ramach sklepów sezonowych. Korzystam z tego, gdy mój syn jest jeszcze mały i nie chodzi do szkoły. Czas wakacji możemy spokojnie odrobić w innym czasie. Cenię sobie tę elastyczność i możliwość wspólnych wyjazdów w każdym inny momencie roku. Wiem jednak, że za chwilę, gdy syn dorośnie, będę chciała się jeszcze bardziej skupić na jego rozwoju.

Poproszę o jeszcze jedno porównanie: kiedy łatwiej prowadziło się sklep - 10 lat temu czy obecnie?

Czasy mocno się zmieniły, więc ciężko o jednoznaczną odpowiedź, ale na pewno jest inaczej. Teraz jest większa konkurencja, klient jest bardziej wymagający, więc aby sklep był na najwyższym poziomie, niezwykle ważna jest elastyczność, uważność i dopasowanie do klienta.

Dlatego też kiedy w Stegnie otwierały się duże sklepy obok mojego, to nie odczułam tego w obrotach. Wynika to z faktu, że klient odwiedzający sklep Żabki oczekuje zupełnie czego innego niż klient dużych punktów handlowych. Do sklepów pod zielonym szyldem nie przychodzi się na wielkie zakupy z wózkiem, tylko po produkty pierwszej potrzeby. Gdy więc klient potrzebuje 2-3 rzeczy, nie wybiera się do wielkiego marketu, tylko przychodzi do nas, aby nie utknąć w kolejce przy kasie.

Jakie są jeszcze przewagi pani sklepu?

Klienci przede wszystkim nas lubią, przyzwyczaili się do mojego zespołu, a sam sklep jest w świetnej lokalizacji, bo w centrum Stegny. Od zawsze stawiałam na budowanie relacji z klientami i tego też uczę mój personel – obsługa zawsze musi być na najwyższym poziomie. Poza tym mam też duży parking. Moją przewagą są także dogodne godziny otwarcia.

Żabka wyróżnia się też asortymentem - jakie są u pani hity sprzedażowe?

Wygrywamy świeżym jedzeniem, pizzą, hot dogami, kanapkami, wszystkim co jest podgrzewane na ciepło. Niezwykle ważna jest kawa, której dziennie sprzedajemy około 30 kubków, głównie z mlekiem. W Stegnie po sezonie otwarte są chyba tylko dwie knajpy, więc klienci przed pracą chętnie kupują ją u nas.

Czy do obsługi gastronomicznej ma pani delegowanego pracownika?

Każdy z moich pracowników jest przeszkolony w zakresie małej gastronomii. W sezonie do jej obsługi deleguję jednak jedną osobę, aby usprawnić obsługę klienta. Choć otwarte są wtedy dwie kasy, zdarza się, że kolejka się wydłuża.

Gastronomia weszła w Żabce na wyższy poziom trzy lata temu, kiedy w sklepach pojawiły się piece Merrychef. Wcześniej sprzedawałam tylko hot-dogi i kanapki. W kontekście zwiększania atrakcyjności oferty sklepu franczyzobiorcy był to strzał w dziesiątkę. Słyszę, że klienci wracają do nas ze względu na ofertę ProstozPieca czy pizzę, która też bije rekordy popularności.

Żabka mocno zabiega o najmłodszą klientelę. Czy w pani przypadku szyld - a przede wszystkim asortyment - przyciągają dzieci?

W okolicy mojego sklepu jest szkoła podstawowa, więc sporo dzieci do nas zagląda. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że 50 proc z nich to właśnie młodzież (starsza i młodsza). Druga połowa to ich rodzice i dziadkowie, którzy przychodzą po jeden czy dwa produkty, w ramach szybkich, uzupełniających zakupów. Tak wygląda nasz sklep od poniedziałku do piątku, natomiast w weekendy przyjeżdżają turyści i zupełnie zmienia się struktura sprzedażowa. Rosną nam też obroty, bo zwykle turysta zostawia w sklepie więcej pieniędzy niż mieszkaniec. Dużą rolę w temacie obrotów sklepu odgrywa także pogoda. Gdy pada deszcz czy jest zimno, jest mniej klientów.

Jakie jeszcze produkty są w top 3 potrzeb młodej klienteli?

Młode osoby kupują u mnie głównie przekąski, hot-dogi i napoje. Dzieci i młodzież po szkole przychodzą po ciepłe produkty takie jak pizza czy frytki. Najważniejsze jest zapewnienie im pełnej dostępności na każdym poziomie, zarówno jeśli chodzi o aktualne hity sprzedażowe, jak i standardową ofertę.

Czy codziennie jest pani w sklepie?

Oczywiście. Mam do niego 10 km i dojazd zajmuje mi 15 minut. Po drodze nie mam żadnych świateł, korków, więc odczuwam ogromną różnicę w porównaniu z Warszawą. Zanim jednak wyjdę z domu, to sprawdzam nasze wewnętrzne aplikacje takie jak Optiplan czy Cyberstore, które umożliwiają monitorowanie sytuacji w sklepie na bieżąco, planowanie pracy zespołu i sprawniejsze zarządzanie zamówieniami. Dzięki temu jeszcze przed pobudką syna wiem, jak wygląda dzień w sklepie. Później jemy śniadanie, jedziemy do przedszkola, a potem ja do sklepu.

Wielu Polaków zaczyna dzień od przejrzenia Facebooka czy Instagrama, a nie aplikacji firmowej…

Aplikacje, które otrzymujemy od Żabki, to świetna sprawa. Gdy synek jest chory i muszę zostać z nim w domu, to na bieżąco mogę koordynować pracę w sklepie za pośrednictwem smartfona. Oczywiście media społecznościowe również przeglądam.

Jak teraz - z perspektywy czasu - ocenia pani swoją decyzję o poprowadzeniu sklepu?

Na pewno nie żałuję tej decyzji. Bardzo lubię kontakt z klientem i naprawdę doceniam jego zaufanie. Miejscowość, w której mieszkam, jest dość mała, więc przez te osiem lat zdążyłam się poznać z mieszkańcami. To są miłe relacje, które czasem przenoszą się także na działalność pozahandlową. Czuję, że dobrze się tu zaklimatyzowałam. Chcę jednak wygospodarować więcej czasu dla siebie i spędzać więcej chwil nad morzem. Mam przecież do niego blisko.

Co radziłaby pani osobom poszukującym swojej drogi życiowej i skłaniającym się do prowadzenia sklepu?

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że prowadzenie sklepu to nie tylko praca, ale styl życia. Dlatego radziłabym, aby każdy, kto myśli o takiej działalności, dobrze się do niej przygotował - zarówno organizacyjnie, jak i mentalnie. Warto być konsekwentnym, otwartym na naukę i elastycznym wobec zmian. Trzeba mieć też w sobie determinację i pozytywne nastawienie, mimo różnych zawodowych zakrętów. I liczyć się z tym, że prowadzący sklep musi zaangażować się we własny biznes – bo nawet jeśli nie jest w pracy fizycznie, to i tak jest w niej mentalnie non stop.

Pani jednak ma małą odskocznię - zajmuje się wyrobem biżuterii.

Tak, biżuteria to moje hobby - wentyl, który pozwala mi się wyciszyć i zebrać myśli. Zawsze była mi bliska, ciekawi mnie. Pewnego razu szukałam odpowiedniej dla siebie bransoletki, żadna mi się jednak nie podobała, więc pomyślałam, że spróbuję sama zrobić taką, która będzie mi odpowiadała. I w ten sposób zaczęła się moja “jubilerska” przygoda.

Z czasem przyjaciółki zaczęły prosić mnie o zrobienie dla nich np. bransoletki czy kolczyków; później namówiły mnie, abym swoje wyroby pokazała światu, więc założyłam dedykowaną stronę internetową.

Jest to jednak dodatek do mojego życia, odskocznia, choć nie ukrywam, że chciałabym tym zająć się tym bardziej profesjonalnie (jestem samoukiem) i na większą skalę, ale na razie nie mam na to czasu i możliwości.

Pani Klaudio, i co dalej?

Dalszy rozwój. Mam mnóstwo pomysłów i nadzieję, że część uda mi się zrealizować w najbliższym czasie.

***

Pierwsza część wywiadu jest TUTAJ.

18. grudzień 2025 11:47