03.07.2025 / 09:44
StoryEditor

Jaka powinna być polska franczyza? Prawnik podpowiada, jak nie zdusić pomysłów w gąszczu dobrych intencji

Wracają rozmowy nt. regulacji franczyzy. Czy w końcu powstanie ustawa franczyzowa?

Jest coś znamiennego w tym, że o polskiej franczyzie rozmawia się od lat — i to rozmawia całkiem poważanie — a jednocześnie na rynku wciąż króluje cisza tam, gdzie powinny brzmieć klarowne przepisy. Czy zmieni to zespół przy Rzeczniku Małych i Średnich Przedsiębiorców, który znów zasiadł do stołu?

W czerwcu 2025 roku zespół przy Rzeczniku Małych i Średnich Przedsiębiorców znów zasiadł do stołu, żeby – po raz kolejny – zadać sobie to samo fundamentalne pytanie: czy da się pogodzić interes drobnego franczyzobiorcy z interesem dużego franczyzodawcy? A jeśli tak — to w jakim kształcie, jaką ustawą i z jaką dozą zaufania do zdrowego rozsądku rynku?

Projekt ustawy franczyzowej

W folderach Biura Rzecznika spoczywa projekt ustawy z 27 lipca 2023 roku — relikt poprzedniej kadencji, świadectwo tamtej politycznej woli, która nie zdążyła się przełożyć na sejmowe głosowanie. Teraz ma szansę ożyć, ale żeby zmartwychwstanie nie skończyło się kolejną deklaracją i kolejnym „kodeksem dobrych praktyk” (który, owszem, jest cenny – ale fakultatywny, by chronić najsłabszych), potrzeba zgody na krok dalej. Tylko jak duży ma być ten krok?

Jedni – głównie organizacje broniące interesów drobnych przedsiębiorców – wołają o „specustawę” z twardymi gwarancjami i realnymi sankcjami. Drudzy, czyli przedstawiciele dużych sieci handlowych, przypominają o tym, co najłatwiej zlekceważyć – że nadmiar przepisów może zabić to, co działa. 

Przykłady są liczne: franczyza to dziś nie tylko wielkie brandy spożywcze czy stacje paliw, ale także mobilne przyczepy gastronomiczne, e-commerce czy mikrousługi, gdzie jeden paragraf za dużo może sprawić, że potencjalni partnerzy dwa razy się zastanowią, zanim zwiążą się z systemem, który zamiast wspierać — nadmiernie ich krępuje.

Palące pytania o franczyzę  

Najbardziej wymowny fragment czerwcowego spotkania to ten, w którym wszyscy – i to naprawdę wszyscy – przyznali, że brakuje im wiedzy. Twardych danych. Liczb. Mapy rynku. Ilu franczyzobiorców działa w Polsce? Jakie są dominujące modele umów? Jakie patologie występują najczęściej — i czy są normą czy marginesem?

To nie są akademickie pytania. To punkt wyjścia. Jeśli polski rynek franczyzy ma dostać nowe reguły, to nie może być to regulacja w ciemno, robiona pod kilka głośnych medialnie przypadków. Tak rodzi się prawo, które zamiast chronić — tworzy dziurawe parasole.

Dlatego „zadanie domowe” uczestników spotkania wygląda na jedyne, co naprawdę może zadecydować o sukcesie: trzeba nie tylko przeczytać projekt ustawy z 2023 r., ale zderzyć go z nową rzeczywistością. Zebrać case’y, opisać je anonimowo, spisać realne modele biznesowe. Bo dzisiejsza franczyza to nie tylko sklepik na rogu z logo wielkiej sieci — to także food trucki, punkt mobilnych usług czy internetowa franczyza dropshippingowa. A to oznacza, że nie wystarczy wykreślić kilku starych paragrafów i dopisać dwóch nowych.

Jaki zawrzeć kompromis ws. franczyzy? 

Przestrzeń do kompromisu istnieje. I widać, że zespół to rozumie. Nie chce rozstrzygać pojedynczych sporów — bo to nie sąd ani komisja śledcza. Ma stworzyć zasady ogólne — system, który będzie chronił najsłabszych, nie pętając jednocześnie silniejszych. Problem w tym, że każdy z uczestników stołu widzi ten kompromis trochę inaczej. Dla jednych „kompromis” to minimalne przepisy i wielka swoboda umów. Dla drugich — zapisane gwarancje: obowiązkowe klauzule informacyjne, zakaz zmieniania warunków w locie, jasne kary za nadużycia.

Pomiędzy tymi biegunami czai się niebezpieczeństwo dobrze znane wszystkim, którzy pamiętają poprzednie próby uregulowania tej branży: próba wpisania „wszystkiego dla wszystkich” kończy się tym, że nie powstaje nic. I znów wygrywa status quo – czyli rynek, w którym silny zawsze może więcej.

Franczyza z punktu widzenia nauki

Nie można też zapominać, że franczyza — choć w publicznej debacie często sprowadzana do rubryki „biznes” — jest również fascynującym obszarem badań dla prawników, ekonomistów i socjologów. To model, który jak w soczewce skupia napięcie między wolnością gospodarczą a koniecznością ochrony słabszej strony umowy. 

Dla nauki prawo dotyczące franczyz to laboratorium, w którym widać, jak rodzi się nowoczesna regulacja — elastyczna, oparta na standardach, reputacji i miękkich instrumentach, ale jednocześnie gotowa reagować na patologie. Każdy kolejny zapis w ustawie lub kodeksie dobrych praktyk to impuls do dalszych analiz: jak prawo oddziałuje na rynek, jak zmienia się równowaga sił, jak przenosi się na relacje międzynarodowe w globalnych sieciach. 

Dobre prawo franczyzowe to nie tylko korzyść dla przedsiębiorców — to także unikalny materiał badawczy dla uniwersytetów, który może pomóc zrozumieć, jak regulować skomplikowane układy gospodarcze w XXI wieku.

Rekomendacja prawnika ws. ustawy franczyzowej

Dlatego jeśli miałaby z tej kolejnej rundy rozmów wypłynąć jedna praktyczna lekcja, powinna brzmieć prosto: nie wystarczy napisać jeszcze jednej ustawy ani dołożyć kolejnej wersji Kodeksu Dobrych Praktyk. Potrzeba realnych danych, które pozwolą regulować mądrze, a nie intuicyjnie. Potrzeba też odwagi politycznej, by nie odkładać decyzji „na później”, bo każde „później” działa zawsze na korzyść silniejszego. 

Wreszcie potrzeba jasnego, wspólnego celu: stworzyć przepisy, które nie zabiją kreatywności tego rynku, ale będą go cywilizować — tak, by drobny przedsiębiorca wiedział, że system stoi po jego stronie, kiedy zabraknie siły negocjacyjnej. Jeśli tej odwagi i pracy u podstaw zabraknie, polska franczyza dalej będzie się rozwijać w szarej strefie sporów i pół-umów — a kolejny zespół za parę lat znów zasiądzie do stołu, by od nowa dyskutować o tym, co dziś można jeszcze zrobić dobrze.

Autorka tekstu: mgr Monika Mielnik-Kurek, doktorantka w Szkole Doktorskiej Uniwersytetu Opolskiego, specjalizująca się m.in. w prawnych aspektach umowy franczyzy

 

 

03. lipiec 2025 21:13