Prawie 2/3 firm dotkniętych problemem zaległości płatniczych
Badanie przeprowadzone przez UCE Research wskazuje, że w pierwszym półroczu 2025 roku ponad 60 proc. firm miało problemy z zaległościami w płatnościach ze strony swoich kontrahentów. Zaledwie 28 proc. nie miało takich kłopotów.
To pokazuje, że opóźnienia w płatnościach są zjawiskiem powszechnym, dotykającym zdecydowaną większość przedsiębiorstw w kraju. A dla części przedsiębiorstw może to być zagrożenie prowadzące do upadłości.
Zatory płatnicze to wstydliwy temat dla właścicieli firm. Dlaczego?
Co ciekawe, w raporcie UCE Research „Zaległości i opóźnienia w płatnościach. I półrocze 2025 r.” aż 11 proc. badanych nie potrafiło oszacować, czy mają problem z zatorami płatniczymi. To dość zaskakujące, aby przedsiębiorca nie był w stanie powiedzieć, czy kontrahenci terminowo opłacają wystawione przez niego faktury. Tak wysoki stan odpowiedzi „nie wiem” wyjaśnia Adrian Parol, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny, jeden z konsultantów merytorycznych raportu.
– Zatory płatnicze wciąż uchodzą w Polsce za temat wstydliwy. Przyznanie się do problemów z kontrahentami bywa odbierane jako dowód słabości. Łatwiej udać niewiedzę, niż przyznać, że ściągnięcie pieniędzy od klientów przypomina czasem walkę z wiatrakami. Jeśli właściciel czy menedżer rzeczywiście nie potrafi wskazać, ile pieniędzy zalegają mu kontrahenci, to oznacza, że nie kontroluje przepływów finansowych – stwierdza Adrian Parol.
Skąd się biorą zatory płatnicze w firmach?
Raport UCE Research pokazuje także kilka kluczowych przyczyn problemu zatorów płatniczych w Polsce. Do najczęstszych należą:
- Efekt domina: Kontrahent, któremu nie zapłacono, sam opóźnia własne zobowiązania, co prowadzi do kaskadowego narastania problemu.
- Strategia zarządzania własnymi finansami: Niektóre firmy celowo wydłużają cykl płatności, traktując swoich wierzycieli jako źródło nieoprocentowane finansowania.
- Spory formalne i reklamacyjne: Mogą one opóźniać uregulowanie należności.
- Terminy płatności: Przy krótkich terminach (np. 7-14 dni) opóźnienia są częste, choć zazwyczaj krótkotrwałe. Dłuższe terminy (45-60 dni) mogą skłaniać kontrahentów do traktowania faktury jako kredytu kupieckiego i dalszego przesuwania płatności.
- Brak kontroli przepływów finansowych: Jeśli menedżer nie potrafi wskazać wysokości zaległości, świadczy to o braku kontroli nad finansami firmy.
Najczęściej kontrahenci zalegają firmom z płatnościami do 20 tys. zł
Ankietowani najczęściej wskazali, że kontrahenci zalegają im z kwotami w przedziale od 50 do 20 tys. zł. Takiej odpowiedzi udzieliło niemal 13 proc. biznesmanów. Na taki przedział wskazywały głównie osoby pracujące lub prowadzące firmę w mieście liczącym od 200 tys. do 499 tys. mieszkańców.
Problem z zatorami płatniczymi w kwocie od 5 do 20 tys. zł często dotyczył przedsiębiorców z wykształceniem zasadniczym zawodowym (23,2 proc.), będących na stanowisku founder lub co-founder (24 proc.), oraz właścicieli firm zatrudniających od 10 do 50 osób (17,7 proc.), oraz przedsiębiorstw z branży energetyki i OZE (37,5 proc.).
– Osoby z wykształceniem zasadniczym zawodowym często prowadzą biznesy wykonawcze w branżach o wysokiej wrażliwości na brak płynności. Z kolei founderzy i co-founderzy start-upów, chcąc zdobyć rynek, często oferują klientom liberalne warunki płatności. Każda przeterminowana faktura staje się poważnym obciążeniem dla młodego biznesu – wskazuje Adrian Parol.
– Natomiast w branży energetyki i OZE projekty są rozliczane etapami, zależnie od formalnych odbiorów i dokumentacji. Nawet stosunkowo niewielka faktura, jeśli nie zostanie zapłacona w terminie, potrafi zablokować kolejne etapy prac – dodaje ekspert.
Brak zapłaty jednej faktury może więc zachwiać całą strukturą finansową firmy
Zgodnie z badaniem, najczęściej występujące kwoty zadłużenia to:
- poniżej 5 tys. zł – 11,7 proc. firm ma zatory płatnicze na taką właśnie kwotę;
- 5-20 tys. zł – 12,7 proc. firm;
- 20-40 tys. zł – 11,5 proc. firm;
- 40-60 tys. zł – 10,1 proc. firm;
- 60-80 tys. zł – 5,5 proc. firm;
- 80-100 tys. zł – 4,2 proc. firm;
- powyżej 100 tys. zł – 5 proc. firm.
Łącznie blisko 15 proc. firm mierzy się z bardzo poważnym problemem płynnościowym w najwyższych przedziałach zadłużenia (od 60 tys. zł w górę).
– Zaległości od 60 tys. zł w górę są charakterystyczne dla mniejszej grupy firm, które działają na większych kontraktach, obsługują kilku strategicznych klientów lub operują w branżach kapitałochłonnych – dodaje Adrian Parol.
Wysokość tych kwot przekracza granicę, z którą przedsiębiorstwa mogą sobie poradzić w ramach bieżących rezerw. 60, 80 czy 100 tys. zł to często równowartość kilku miesięcznych kosztów pracy, zakupu surowców czy opłat leasingowych.
– Brak zapłaty jednej faktury może więc zachwiać całą strukturą finansową firmy i zmusić ją do sięgania po kosztowne finansowanie pomostowe, opóźnienia własnych zobowiązań czy nawet wstrzymywania działalności – podkreślają autorzy raportu.
Jak firmy z zatorami płatniczymi mogą uchronić się przed upadkiem?
– Wysokie zaległości mogą w bardzo krótkim czasie przełożyć się na utratę płynności i w konsekwencji – niewypłacalność – mówi Adrian Parol.
Jednocześnie wskazuje na rozwiązania, które mogą przedsiębiorstwo przynajmniej częściowo ochronić przed negatywnym scenariuszem. Ekspert wskazuje to na zdywersyfikowany portfel klientów, bufor finansowy oraz na mechanizmy zabezpieczające jak np. faktoring czy ubezpieczenia należności.