15.10.2025 / 14:43
StoryEditorFRANCZYZOWY SUPERBOHATER

GS Kodrąb przetrwała wielką transformację spółdzielczości. Teraz stoi przed kolejnymi kluczowymi zmianami [WYWIAD]

Grzegorz Błędowski, prezes gminnej spółdzielni GS KODRĄBKatarzyna Pierzchała

40 sklepów, ponad 300 ha uprawianej ziemi, 300 krów, piekarnia, własny staw, stacja paliw. To dorobek GS Kodrąb, czyli jednej z niewielu tego typu jednostek w kraju, które przechodząc wielką transformację rozpoczętą w latach 90. przetrwały burzę zmian. Spółdzielnią zarządza Grzegorz Błędowski.

Z artykułu dowiesz się:

  • Majątek GS Kodrąb
  • Jak GS Kodrąb przetrwała transformację?
  • Kamienie milowe GS Kodrąb
  • Co zagraża spółdzielczym sklepom?
  • Jakie wyzwania stoją przed GS Kodrąb?
Grzegorz Błędowski jako prezes gminnej spółdzielni Kodrąb jest laureatem konkursu Franczyzowy Superbohater, organizowanego przez nasze wydawnictwo. Startował w kategorii “5 sklepów i więcej” i jako jeden z nielicznych został zgłoszony przez inną sieć (zwykle właścicieli sklepów zgłaszały centrale sieci).  

Majątek GS Kodrąb

W spółdzielni pracuje od 1979 roku. Zaczynał jako magazynier, a w 1991 r. wszedł do zarządu spółdzielni, która ma obecnie 34 członków (rolnicy, pracownicy, osoby fizyczne). Współpracuje też z 5-osobową radą nadzorczą z Andrzejem Sobańskim na czele. 

Wraz z Jolantą Różycką, wiceprezesem zarządu i najstarszym pracownikiem spółdzielni (od 1967 r.) Grzegorz Błędowski od wielu lat zarządza ogromnym majątkiem spółki. Zatrudnia 230 osób (głównie panie), wśród których ponad 100 pracuje w spółdzielni ponad 20 lat. Pod opieką ma też ponad 300 ha ziemi uprawianej czynnie, w tym własne pola m.in. rzepaku, pszenicy, pszenżyta, jęczmienia, kukurydzy i traw, a także piekarnię, stację paliw, 300 krów, staw rybny. Kiedyś spółdzielnia, która jest w zasadzie samowystarczalna, prowadziła też dwa bary. 

W dobie kryzysu i odwrotu od polskich sklepów Grzegorz Błędowski wraz z zarządem uruchamiał nowe sklepy - średnio jeden w ciągu roku. W ten sposób powstało 11 placówek o powierzchni od 100 do 600 metrów. Obecnie sieć spółdzielni liczy 44 punktów handlowych (miejskich i wiejskich spożywczo-przemysłowych w Radomsku i okolicach, a także skład budowlany). Niektóre z nich są w bezpośrednim sąsiedztwie “wielkiej” konkurencji, np. jeden z nich mieści się w tym samym budynku co Biedronka. Obsługują około 8 tys. klientów dziennie. 

Niewykluczone jednak, że GS będzie musiał zamknąć kilka sklepów, a przynajmniej mocno je zrestrukturyzować (brak rentowności). 

- Decyzje jeszcze nie zapadły. Wpierw musimy spotkać się z załogami, przedstawić sytuację i wskazać wyjścia, jakie my widzimy. Dla nas pracownicy są najważniejsi, zawsze staramy się zapewnić wszystkim godziwe warunki pracy, dlatego zrobimy wszystko, żeby ich nie zwalniać bądź aby redukcje były jak najmniejsze - mówi Grzegorz Błędowski.   

Obecnie spółdzielnia działa w 11 gminach na terenie trzech województw.

Jak GS Kodrąb przetrwała transformację?

GS Kodrąb to jedna z niewielu tego typu jednostek w kraju, które przechodząc wielką transformację w latach 90. i dwutysięcznych przetrwały burzę zmian, m.in. dzięki wizjonerstwu i odwadze swojego prezesa.  

Sam Grzegorz Błędowski to uczynny człowiek, wiecznie martwiący się o polski handel i rynek spożywczy; posiadający spojrzenie z kilku perspektyw, między innymi rolnika i zarządzającego sklepami - opowiada Robert Synowiec, zarządzający siecią Hit, który zgłosił kandydaturę prezesa spółdzielni do naszego konkursu.

GS Kodrąb jest bowiem otwarta na szerokie współdziałanie z polskim handlem. Dlatego też współpracuje z kilkoma sieciami, m.in. Grupą Specjał, Hitem i Lewiatanem. Na części sklepów widnieją szyldy partnerów.   

- Musimy być łowcami cen, dlatego te współprace są dla nas ogromnie ważne. Opierają się na zasadach miękkiej franczyzy. Oprócz dobrej ceny zakupu oferują znane szyldy, wspierane przez ogólnopolskie kampanie, na które my sami - jako mała spółdzielnia - nie moglibyśmy sobie pozwolić. Podobnie jest z promocjami, z których też korzystamy, mimo że organizujemy też własne - tłumaczy prezes GS Kodrąb. 

Kamienie milowe GS Kodrąb

Zacznijmy jednak od początku. Historia GS Kodrąb sięga 1945 roku i ma na swoim koncie kilka kamieni milowych. Jednym z nich było połączenie się w latach 60. ze spółdzielnią w Gosławicach, co pozwoliło na dalsze inwestycje (nowe sklepy i punkty usługowe). 

Jednak transformacja ustrojowa przerwała tę dobrą passę - rolnicy sprzedawali mniej produktów rolnych a popyt na usługi spółdzielni malał. Zapadła więc decyzja: nastawiamy się na detal i rozwój sieci sklepów w Radomsku i okolicach. Dość szybko okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. 

image

Jeden ze sklepów GS Kodrąb

FOTO: Katarzyna Pierzchała

Kolejny kamień milowy: mająca osiem sklepów spółdzielnia kupuje  Przedsiębiorstwo Handlu Spożywczego w Radomsku wraz z 50-osobową załogą i zobowiązaniami (1996 r.). Po trzech latach GS wychodzi na prostą i pojawiają się pieniądze na kolejne inwestycje. Wraz z firmą Nomi rusza supermarket Kopiec w Radomsku (bo przy ul. Kopiec), a po nim kolejne punkty handlowe. Od tego momentu sklepy spółdzielni nazywają się Kopce (większe) i Kopczyki (mniejsze, wiejskie), a sama spółdzielnia połączyła się z GS w Masłowicach. W 1997 r. GS Kodrąb jeszcze mocniej wiąże się Radomskiem, gdzie przenosi swoje biuro z Zakrzewa. 

Rok 2000 przyniósł kolejne pomysły: GS przejmuje Rolniczą Spółdzielnią Produkcyjną w Bartkowicach oraz zakupuje Spółdzielnię Kółek Rolniczych  w Kłomnicach. Od tego roku rozwija hodowlę bydła mlecznego. Do tej pory co miesiąc pieniądze za mleko - dostarczane do OSM Włoszczowa - zasilają budżet spółdzielni. Na podobnej zasadzie zarabia na plonach z własnych pól: część zboża przeznaczana jest na paszę dla własnych krów, część sprzedawana.  

W 1996 r. obroty spółdzielni wynosiły 8 mln zł, dziś 90 mln zł rocznie. Większość generuje działalność detaliczna.

- Pamiętam początek lat 90, kiedy to w samej gminie Kodrąb działało 27 “prywatnych” sklepów spożywczych. Dziś nie ma ani jednego z nich. Są za to Dino, Biedronki, Żabki i na szczęście nasze placówki, w których klienci doceniają nie tylko wysoką jakość lokalnych produktów, ale też brak pośpiechu czy możliwość porozmawiania sobie z ekspedientką. Nasze sklepy, szczególnie te wioskowe, rządzą się innymi prawami - Grzegorz Błędowski wymienia atuty spółdzielnianych placówek.   

I dodaje: - U nas klient zrobi kompleksowe zakupy, od świeżych artykułów spożywczych przez chemię czy kosmetyki po tekstylia czy narzędzia do ogrodu. Rozszerzając asortyment bronimy przed konkurencją, której niestety przybywa - nie ukrywa.  

Co zagraża spółdzielczym sklepom?

Według danych z ostatniego spisu ludności w Radomsku mieszka zaledwie 46 087 osób, a zakupy mogą robić m.in. w pięciu Biedronkach, czterech Dino, dwóch Lidlach, w sklepach sieci Aldi, Netto i Carrefour (po jednym), czy w blisko 10 Żabkach. Do wyboru mają też kilka centrów handlowych.  

- Konkurencja jest niezwykle mocna, nowoczesna, krzykliwa, ekspansywna, z kapitałem, którego nam niestety brakuje. Musimy sobie radzić sami - nie ‘załapaliśmy” się na żadne tarcze ochronne i dopłaty, gdy była pandemia, co mocno uderzyło nas po kieszeni. Państwo, ale też banki nie mają dla nas żadnej preferencyjnej oferty i nie wspierają spółdzielczości. Wielka szkoda, bo mamy tradycje sięgające XIX wieku, które coraz ciężej jest utrzymać i obronić  - uważa Grzegorz Błędowski.  

Przyznaje, że niezwykle groźne dla sklepów GS są - oprócz dyskontów - centra i parki handlowe, gdzie klient może zrobić tygodniowe zakupy, a wcześniej bez problemu znaleźć tam miejsce do parkowania. 

- U nas z parkingami jest różnie. W większość przypadków przydałyby się znacznie większe, lecz niestety nie mamy możliwości ich rozbudowy - wyjaśnia zarządzający GS Kodrąb. 

Nie bez znaczenia jest też tzw. podatek deszczowy, który funkcjonuje w Polsce od 2018 r. na mocy ustawy Prawo wodne. Ponoszą go właściciele tych nieruchomości, których zbyt duża powierzchnia jest zabetonowana, uniemożliwiając tym samym retencję wody i potęgują problem suszy. Wysokość podatku od deszczu to od 10 gr do 1 zł za metr kwadratowy nieruchomości. Dokładna stawka zależy od tego, czy na działce znajdują się obiekty retencjonujące, ale też od lokalnych uchwał. 

- Z tego tytułu wpłacamy do kasy miasta ok. 4 tys. zł rocznie - ujawnia Grzegorz Błędowski. - Nie są to może duże kwoty, ale w naszym przypadku liczy się każdy grosz, czyli zbieramy ziarnko do ziarnka - opowiada. 

Jakie wyzwania stoją przed GS Kodrąb?

Przyznaje, że w ostatnich latach spółdzielnia szczególnie mocno odczuwa rosnące koszty prowadzenia działalności, szczególnie wzrosty płacy minimalnej, składek ZUS, opłat za energię, usług i remontowych czy koncesji na alkohol. 

- Staramy się obniżać koszty, jak możemy. Wzięliśmy więc kredyt i zainwestowaliśmy w fotowoltaikę. Założyliśmy panele o mocy 134 kW w pięciu punktach, w tym w piekarni. Jak na razie marny z tego biznes. Za nadwyżki prądu płacą nam do 21 groszy, a jeśli my chcemy dokupić energię, to płacimy 1,10 zł - opowiada prezes gminnej spółdzielni. 

Kolejne wyzwanie to zasypanie części wakatów. - Brakuje nam mężczyzn, którym chce się pracować. Potrzebujemy ich do pracy w magazynach, do obsługi gospodarstwa, jako kierowców czy tzw. złotej rączki. Oferujemy nawet zakwaterowanie, jednak zgłasza się niewielu chętnych - przyznaje nasz rozmówca. 

image

Grzegorz Błędowski, prezes gminnej spółdzielni GS KODRĄB

FOTO: Katarzyna Pierzchała

Wśród pań rotacja jest niewielka, więc spółdzielnia na razie nie myśli o wstawianiu kas samoobsługowych do swoich sklepów. Prezes z obawą jednak myśli o przyszłości spółdzielni - szczególnie kto przejmie jego stery i codziennie będzie doglądał sklepy i gospodarstwo, szczególnie jego milusińskie, czyli krowy. 

- Lata lecą, siły już nie te, możliwości coraz mniejsze, konkurencja coraz silniejsza a u nas funduszy na inwestycje brak. Przydałby się m.in. generalny remont obór. Szukam pomysłu na wyjście z tej sytuacji. Chciałbym znaleźć następcę a samemu więcej czasu spędzać na stawem czy zająć się motoryzacyjnymi legendami z PRL-u, których mam niemałą kolekcję. Na razie moje zainteresowania są odłożone na bok i czekają na swój moment - mówi Grzegorz Błędowski.  

Przyznaje, że zakupem spółdzielni jest zainteresowanych wiele firm i osób, jednak wszystkie oferty są z założenia odrzucane. - Sprzedając firmę utraciłaby ona ducha spółdzielczości. Zostaliśmy powołani po to, żeby służyć rolnikom i klientom, a także dawać miejsca pracy naszym pracownikom. GS Kodrąb będzie spółdzielnią dopóki się da - zapewnia i jednocześnie boleje nad upadkiem ogólnokrajowej spółdzielczości. 

- Nie udało nam się porozumieć i zjednoczyć po podzieleniu związków spółdzielczych. Szkoda, mieliśmy ogromny potencjał i niestety zaprzepaściliśmy go. A mogliśmy być największą siecią handlową w Polsce... - podsumowuje.  

15. październik 2025 15:04